Dziś w Polsce problemem jest nie tylko narastająca przemoc, ale także rozpowszechniane na jej temat fałszywe informacje. To podwójny rodzaj opresji – tym groźniejszy, że mający mentalne wsparcie w czynnikach rządowych. Jak inaczej ocenić bowiem wypowiedź Joachima Brudzińskiego?! Polityk ten, w ślad za prawicowymi portalami, stwierdził na antenie TVN24, że feministka zaatakowała nożem wolontariusza pro-life. Chwytliwe, prawda?
Skąd wziął te informacje? Otóż portal niezależna.pl – powołując się z kolei na informacje rozpowszechniane przez serwis stopaborcji.pl – podał, że wolontariusz Fundacji Pro – Prawo do życia został zaatakowany nożem przez dwie działaczki na rzecz ruchu pro-choice. Dokładniej, przez jedną z nich – miała ona w ręku nóż. Mężczyzna miał wcześniej podjąć próbę „obywatelskiego zatrzymania”, widząc kobiety rzekomo próbujące zniszczyć samochód należący do fundacji (na którym zawieszone były plakaty zmasakrowanych płodów). Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem w okolicy szpitala Orłowskiego w Warszawie.
Tymczasem fakty wskazują na coś innego. Jak w dowcipie o radiu Erewan. To przedstawicielka pro-choice i aktywistka Martyna Równiak została zaatakowana gazem pieprzowym przez zwolennika całkowitej delegalizacji aborcji. Równiak to studentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i członkini stowarzyszenia Medical Students for Choice. Towarzyszyła jej Natalia Jakacka, lekarka w szpitalu przy Orłowskiego.
Jakacka opisała sprawę na Fecebooku. „W związku z opublikowanym przez wpolityce.pl oraz stopaborcji.pl artykułem, informuję, że nieprawdą jest, jakoby którakolwiek z nas (była tam też Martyna Równiak) zaatakowała „wolontariusza” nożem, gazem pieprzowym albo w jakikolwiek inny sposób naruszyła jego nietykalność osobistą. To on dopuścił się napaści na Martynę – niesprowokowany zaatakował ją barwiącym skórę na zielono gazem pieprzowym (mamy kartę informacyjną z IP), dlatego od razu wezwałyśmy na miejsce zdarzenia patrol Policji”.
Mężczyzna poza tym ukradł lekarce telefon, którego następnie poszukiwała przez godzinę razem z czterema funkcjonariuszami. Na dowód zamieściła w sieci nagranie. Wobec mężczyzny policjanci zastosowali środki przymusu bezpośredniego (kajdanki), a później uwolnili i wypuścili, „więc odjechał własnym samochodem, pokazując mi środkowy palec” – pisze Natalia Jakacka. – „Poinformowałam już obydwa portale, że jeśli do końca jutrzejszego dnia nie opublikują na stronach głównych sprostowania, skieruję sprawę na drogę sądową” – czytamy na jej profilu.
[EDIT 06.07.2017 @ 01:10]Z nie do końca jasnych dla mnie powodów, fake news oskarżający nas o „atak z nożem” zniknął ze…
Opublikowany przez Natalia Jakacka na 2 lipca 2017
Jak wyglądało to zdarzenie oczama pomawianych kobiet? – „Byłyśmy z Natalią pod szpitalem Orłowskiego, przy samochodzie należącym do Fundacji Pro – Prawo do życia. Około godziny 21:50 podjechał w to miejsce samochód. Mężczyzna zaparkował na „kopercie”, wybiegł z auta i zaczął do nas krzyczeć. Mnie popsikał gazem pieprzowym. Mam ślady na żuchwie i na szyi. Nie zmywam ich, czekam na obdukcję” – opowiedziała w rozmowie z RadiemZET.pl Martyna Równiak. Policja, zaalarmowana przez kobiety skuła mężczyznę, który – opowiada Równiak – „nie miał przy sobie żadnych dokumentów, mimo że przyjechał samochodem. Potem opróżniając kieszenie pokazał gaz, który miał ze sobą”. Martyna zdementowała też informacje, jakoby samochód fundacji miał ulec zniszczeniu. – „Policja obejrzała samochód. Nie był uszkodzony ani pojazd, ani plakat. Nie było podstaw, żeby nas zatrzymać” – podkreśliła w rozmowie z dziennikarzami Radia ZET.
Prawicowe portale swoje oskarżenia uzasadniają niewyraźnym zdjęciem. Widać na nim Martynę Równik, trzymającą w lewej dłoni czarny przedmiot i telefon komórkowy w drugiej. – „Na zdjęciach, które są w sieci widać, że trzymam gaz łzawiący. Można się o tym przekonać, choćby przez fakt, jak mam ułożoną rękę. W taki sposób nie trzyma się noża. Trzymałam gaz” – podkreśla aktywistka. Zdecydowanie dementuje, że kiedykolwiek komukolwiek groziła nożem. Kobieta ma już kartę z SOR-u, a na poniedziałek – zaplanowaną obdukcję. Potem obie kobiety po jej dokonaniu planują zgłosić sprawę na policji – nie mają też zamiaru ignorować pogłosek rozpowszechnianych przez prawicowe portale.
(Źródło: radiozet.pl)
Obawiam się, że teraz takie postępowanie i wypowiedzi to będzie codzienność. Zaczną się próby majstrowania przy ustawie aborcyjnej więc trzeba wszelkimi możliwymi sposobami oczerniać kobiety. WSTYD
taa,tak to się manipuluje ciemnym ludem!
Metody faszystowskich bojówek a potem nienawistna propaganda bredzińskiego! Skąd się w ogóle biorą takie męty i ci, którzy im wierzą. Ale to swiadczy o skuteczności pisuarskiej propagandy i cichego popierania swoich bojówkarzy!
Wyznawcy kurdupla czują się coraz pewniej i poczynają sobie swobodnie. Niemcy przerabiali to w 1933 roku i efekt końcowy był tragiczny. Wprawdzie nasze znaczenie na świecie jest żadne ale w kraju będzie gorąco.