Wśród cywilów wysłanych tydzień temu, 18 listopada, przeciwko strajkowi kobiet przeciw zaostrzaniu prawa aborcyjnego, byli nie tylko antyterroryści z BOA, ale też funkcjonariusze CBŚ. Kierownictwo operacji przejął komendant stołeczny ds. kryminalnych. Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, miał to być pokaz siły na zamówienie Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS i wicepremier ds. bezpieczeństwa oczekiwał od policji „bardziej stanowczych działań”.
Samego Kaczyńskiego działania opozycji ulicznej dotykają w coraz większym stopniu i mają wpływ na jego decyzje. Gdy 30 października Ogólnopolski Strajk Kobiet zapowiedział, że zorganizuje pod domem Kaczyńskiego happening z okazji przypadającej następnego dnia nocy „Dziadów”, firma ochroniarska Grom Group wywiozła szefa PiS odzianego w kamizelkę kuloodporną – do ośrodka szkoleniowego w Czerwonym Borze k. Łomży. „Gazecie Wyborczej” informacji w sprawie tej akcji kierownictwo Grom Group odpowiedzi nie udzieliło, lecz według informatorów dziennika właśnie od tego czasu Jarosław Kaczyński – który źle znosi przychodzące pod jego dom manifestacje – zaczął domagać się od szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego bardziej stanowczych działań ze strony policji.
— Montek (@przemek_84) November 26, 2020
Przed Marszem Niepodległości 11 listopada policjanci dostali instrukcje, by chronić manifestację narodowców przed „lewackimi bojówkami”. Jednak narodowcom nikt nie próbował przeszkadzać, a poza tym sami wywołali zamieszki i interwencję służb mundurowych. Jak donosi „GW”, miało to spowodować „wybuch złości Kaczyńskiego”, który uczestników marszu traktował jak sojuszników, wzywając ich do „obrony kościołów przed aktami profanacji”. Dlatego właśnie w ubiegła środę sprawę zabezpieczenia protestów wzięli w swoje ręce „zwolennicy radykalnych rozwiązań”. Na czele akcji zamiast dowódcy oddziałów prewencji stanął zastępca komendanta stołecznego policji ds. kryminalnych insp. Krzysztof Smela oraz szef Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego (SPAK) KSP komisarz Krzysztof Funkiendorf.
To inspektor Smela i komisarz Fukiendorf zdecydowali – wychodząc naprzeciw oczekiwaniom Jarosława Kaczyńskiego – że cywilni funkcjonariusze wyposażeni w gaz i pałki teleskopowe będą „aktywnie wchodzić w środek zamieszek i wyłapywać ich prowodyrów”. Do akcji ściągnięto nie tylko policjantów z BOA, ale też tych ze SPAK oraz CBŚ. Zostali podzieleni na kilka grup, których dowódcy mieli nadajniki GPS (tzw. pinezki) widoczne ze stanowiska dowodzenia. Jedna z tych grup została użyta pod budynkiem TVP na placu Powstańców Warszawy. Łącznie na warszawskie ulice wyszło tego dnia ponad 100 tajniaków z różnych formacji AT. Pytania w tej sprawie, wysłane przez „GW” do dziś pozostały bez odpowiedzi.
Zdaniem rozmówców „Wyborczej” w tle opisanych wydarzeń jest walka o władzę na różnych szczeblach policji. Kaczyński i część polityków PiS zarzucają Komendantowi Głównemu nadins. Jarosławowi Szymczykowi „zbytnią miękkość” (ma on natomiast wsparcie ministra Kamińskiego), a na jego miejsce mógłby wejść komendant stołeczny nadinsp. Paweł Dobrodziej. Z kolei dowodzący „cywilami” szef SPAK ma ochotę przejąć dowództwo nad BOA, którym teraz kieruje kom. Dariusz Zięba. Ten ostatni w proteście przeciwko użyciu BOA do pacyfikowania strajku kobiet chciał się podać do dymisji, czytamy w portalu „GW”.
Rozkazy nie zwalniają z odpowiedzialności, jest to wpisane w ustawę, więc nie mają się czym zasłaniać
— Sasia (@Sasia01067048) November 26, 2020
mpm
Źródło: wyborcza.pl
Jak na dłoni widać, że rośnie ferment w policji. Karaluch już dzieli policjantów. Oszalały z wściekłości psychol już nie wie, co czyni. Coraz bardziej przychylam się do zdania Marty Lempart, że na sylwestra świętować będziemy upadek pisu do szamba. A jeżeli nie teraz, to jest to i tak kwestia paru miesięcy. Jedno nie ulega wątpliwości – to jest koniec pisu.
I co z tym zrobimy?
Mam nadzieję, że kadafi dostanie od tych demonstracji absolutnego pomieszania zmysłów. Będą go musieli w kaftanie bezpieczeństwa zamknąć na którymś z oddziałów psychiatrycznych i wtedy misternie budowane państwo mafijne – rozleci się.
Oby tak właśnie było, chociaż na razie wolę nie mieć zbyt wielkich nadziei. Lepiej być miło zaskoczoną, niż spaść z hukiem po zawiedzionych nadziejach i mocno potłuc dupę.
Kto mieczem wojuje, od miecza zginie.
Kaczyński to damski bokser ver, 2.0. To znaczy: bije kobiety, ale rękami podległych mu bandytów.