Wynik 43 do 30 byłby wymarzony przez polityków z całego demokratycznego świata. Teraz zwycięzca powinien dogadać się z którymś z przegranych kandydatów i prezydentura jego. W Polsce nie będzie tak łatwo – przekonuje prof. Jarosław Flis, socjolog i komentator polityczny, w rozmowie z Agnieszką Kublik w Wyborcza.pl. Kaczyński wydał wojnę wszystkim przeciwnikom, nic dziwnego, że teraz pozostaje sam.
PiS może przyciągnąć dwa typy wyborców: umiarkowanych konserwatystów, którzy odsunęli raz od władzy PO i są skłonni przymknąć oko na błędy partii rządzącej, byle tylko PO nie wróciło, oraz tych, których przeciwnicy PiS zrazili do siebie w trakcie kampanii. Czyli ci, którzy poczuli się gorsi, stale atakowani przez zwolenników Polski lepszej, mądrzejszej, bardziej oświeconej.
Ciekawie analizuje prof. Jarosław Flis układ sił po pierwszej turze wyborów prezydenckich. Mądrego to jednak zawsze dobrze posłuchać. Albo poczytać.https://t.co/7wRIHqLxsV
— Łukasz Rogojsz (@Lukasz_Rogojsz) June 30, 2020
Duda stawia na dwa typy wyborców: ze skrajnej prawicy, czyli bliższych Konfederacji oraz ze skrajnej ekonomicznej lewicy. Będzie grał na tradycyjność obyczajową części Polaków oraz niechęci wobec stolicy na prowincji. Na pewno sięgnie po głosy ludzi z małych miasteczek, gdzie kampania PO nie dotarła, a kompleksy wobec dużych miast odgrywają sporą rolę. Będzie starał się o poparcie tych środowisk, gdzie sympatie wyborcze są najbardziej rozchwiane, a gdzie skoki poparcia dla PiS były największe. Dużo łatwiej bowiem jest odzyskać wyborcę, którego się kiedyś straciło, niż zyskać takiego, którego się nigdy nie miało.
Z kolei Trzaskowskiemu też łatwiej byłoby łowić wyborców na nowych terenach niż tam, gdzie już dawno są złapani. Istotne znaczenie mają powiaty w Polsce centralnej, Śląsk i Kaszuby.
Duda uzyskał lepszy wynik, niż 5 lat temu. Być może z tych samych powodów, dlaczego PO przegrała poprzednie wybory. Wtedy część wyborców uważała, że Platforma zasłużyła na porażkę, ale PiS nie zasłużył na zwycięstwo. Teraz jest odwrotnie: wielu uważa, że PiS powinien ponieść porażkę, ale Platforma zwycięstwo – niekoniecznie.
Z całego wywiadu jasno wynika, że nie chodzi tu o żadne sumowanie elektoratów, bo wynik 57-43 jest oczywiście niemożliwy. Prof. Flis miał raczej na myśli, że w normalnych okolicznościach wygrana Trzaskowskiego choćby 51-49 byłaby nie do pomyślenia. Tymczasem tu jest możliwa.
— Sewek Lipoński (@SewekLiponski) June 30, 2020
Żeby Trzaskowski wygrał, wszyscy wyborcy Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Biedronia powinni zagłosować, o ile nie za kandydatem Platformy, to przeciwko Dudzie. Na razie Hołownia ma 2 tygodnie czasu na przedyskutowanie ze swoimi wyborcami dalszych decyzji. Zobaczymy, czy ta świeża złość na PiS jest u nich silniejsza niż ta stara, trochę przykurzona niechęć do PO. Może wezmą wzór z Senatu, gdzie taka negatywna koalicja się udała?
Pierwsze słyszę, żeby prof. Flis – znany i ceniony socjolog – należał obecnie do którejkolwiek ekipy, która chce rządzić. Zawsze słuchając go mam wrażenie, że jest aż do przesady apolityczny. Za to jego badania i prognozy często się sprawdzały.
— Sewek Lipoński (@SewekLiponski) June 30, 2020
/ep/
Źródło: wyborcza.pl
No cóż, PiS postawił na Końskie i póki Końskie ma z tego korzyści, PiS będzie u władzy.
A podpisywał coś tam coś tam – chyba jakaś kolej+ albo inna głupota – na zdewastowanym, nieczynnym peronie na tak samo nieczynnej stacji PKP Końskie. Ma podobno być jakaś debata w Końskich… ok. Już mu Rafał przypomni obietnice świetlanej kolei. Śp. Przemysław Edgar Gosiewski uszczypliwie zwany Przemysławem Edgarem Peronem jednak w swojej rodzinnej Włoszczowej peron postawił. A ten??????????? Nawet piwa nikomu nie postawił.
No właśnie. To piwo, które obalili z Matołuszkiem przy przekopie też nie on postawił. 😉