Przed 10 listopada 2018 r. prof. Wojciech Sadurski, znany konstytucjonalista z Uniwersytetu w Sydney i Centrum Europejskiego UW, napisał na Twitterze znamienne słowa: „żaden przyzwoity człowiek nie powinien iść w paradzie obrońców białej rasy … w zmowie ze zorganizowaną grupą przestępczą PiS”.
W odpowiedzi rządząca partia wytoczyła profesorowi proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych. W trakcie procesu profesor bronił się, mówiąc, że użył tego sformułowania w sensie metaforycznym. Zupełnie tak samo, jak Jarosław Kaczyński, nazywając opozycję „zdradzieckimi mordami”, nie miał na myśli zdrajców stanu, ani nie oskarżał nikogo wprost o zamordowanie brata. Profesor tłumaczył też, że chciał przede wszystkim zwrócić uwagę na skrajnie prawicowy kontekst Marszu Niepodległości, na którym – nawet prezydent Andrzej Duda przyznał – padały hasła absolutnie niedopuszczalne. Jak pisze Wyborcza.pl, profesor miał na myśli sterowane przez PiS działania rządu, Sejmu i prezydenta, zmierzające do wprowadzenia autorytarnego ustroju państwa. Byłby to zatem wpis podyktowany troską o kraj.
PiS musi się godzić z porównaniem do zorganizowanej grupy przestępczej
Z uwagi na specyficzną rolę partii politycznych, w tym zwłaszcza partii obecnie rządzącej, musi się ona liczyć z daleko idącą krytyką, nawet wyrażoną w sposób ostry”.https://t.co/o1faJEyFiK— HAnna (@Anna_Hev) July 18, 2020
W połowie czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew, uznając go za bezzasadny, zasądził też zwrot kosztów postępowania stronie skarżącej.
Najważniejsze wydaje się uzasadnienie, podane przez sąd w wyroku. „Przez nazwanie w dyskusji drugiej osoby ‚baranem’, … wypowiadający te słowa nie ma oczywiście na myśli zwierzęcia…, tylko przypisuje osobie tym mianem obdarzonej niezbyt lotny intelekt. … Analogicznie zatem należy ocenić użycie słów ‚zorganizowana grupa przestępcza’” – tłumaczy prowadząca sprawę sędzia Sylwia Urbańska. Powołuje się tutaj na orzecznictwo SN oraz Strasburga, podkreślając znaczenie wolności wypowiedzi i krytyki rządu w państwach demokratycznych. Politycy i osoby publiczne – czytamy w orzeczeniu – muszą liczyć się z ostrzejszą krytyką. Orzeczenie Sądu Okręgowego nie jest jeszcze prawomocne, a PiS zapowiedział już odwołanie.
Szanująca wartości chrześcijańskie partia rządząca zapomniała, niestety, jedną ze złotych myśli biskupa warmińskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego, Ignacego Krasickiego: „Prawdziwa cnota krytyk się nie boi”.
/ep/
Prawdziwa się nie boi. Pisowską cnota bardzo się boi bo taką trochę szemrana jest.
Nie „trochę” a totalnie.
Mnie się bardziej podoba, „prawdziwy krytyk cnoty się nie boi”.
Po tych wyborach pozostaje nam się trochę pośmiać, póki wolno..